Wspomnienia gnieźnieńskiego skauta Władysława Machowicza

Skauting przez lata PRL-u opiewany był szeptaną legend. Część instruktorów ZHP przekazywała jego idee harcerzom tamtych czasów, zwłaszcza pod koniec lat 70. XX wieku. Trudno zapomnieć, że wcześniej, w latach 50. czy 60. XX wieku, oficjalnym wzorem byli radzieccy pionierzy. Skauting powrócił jako ruch, a dziś niemal całe polskie harcerstwo odwołuje się do jego tradycji. Nie zawsze tak było. Zostawmy jednak wszelkie podziały. Jakiej odwagi wymagało w latach 1911-14 działanie w strukturach pierwszej drużyny Lech, zapewne dziś trudno sobie wyobrazić.
Muzeum Początków Państwa Polskiego, zwłaszcza w czasach lockdownu, prowadziło działania, które można nazwać archeologią magazynową. O odkryciach w ramach własnych zbiorów mówią tu przede wszystkim archeolodzy. Dziś jednak dzięki tym działaniom, również w ramach Interaktywnego Muzeum Gniezna, możemy przypomnieć zapomniany dokument „Dzieje Skautingu i Drużyny Lech w Gnieźnie” - Machowicz Władysław, Gniezno, zebrał na tle wspomnień autora St. Włodarczyk, Gniezno 1976 rok.
Według terminologii zaczerpniętej z prac Jerzego Topolskiego, tego typu połączenie wspomnień z kroniką jest niewątpliwie źródłem historycznym. Właściwie, tę pisaną na maszynie broszurę, sygnowaną przez Rejonową Komisję Historyczną koła ZBOWiD w Gnieźnie, można traktować jak źródło historiograficzne, ale i narracyjne. Zostawmy jednak definicje naukowcom. Ponieważ wspomnienia staną się także kanwą rozpoczętego kilka artykułów temu fabularyzowanego reportażu historycznego, pragniemy już dziś opublikować obszerne fragmenty oryginału.
Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie zajmuje się przede wszystkim historią wczesnopiastowską i kształtowaniem się państwowości polskiej. Jednak jednym ze statutowych zadań jest badanie i ochrona historii Gniezna. Stąd wiele działań realizowanych między innymi w ramach Interaktywnego Muzeum Gniezna, a wśród nich akcja zbiórki zabytków pod hasłem „Nie kitraj zabytków!” i cykl artykułów popularyzatorskich publikowanych na łamach „Gnieźnieńskiego Tygodnia” oraz portalu Gniezno Nasze Miasto. Działania te można śledzić między innymi na stronie Muzeum oraz na grupie facebookowej Interaktywne Muzeum Gniezna.
Tekst poniższy zachowuje oryginalną składnię, aby oddać zarówno intencje autora, jak i ducha czasów, w których powstał. Redakcyjnie staramy się nie ingerować, dlatego u czytelników mogą pojawić się wątpliwości, ale tylko w ten sposób możemy dać Wam namiastkę obcowania nie tylko z treścią, ale i autorami cytowanego tekstu. Zatem, jeśli forma tekstu wyda się Państwu archaiczna, by nie powiedzieć boomerska, warto skupić się na opisywanym dokumencie pierwszym polskim skautingu w zaborowym jeszcze Gnesen.
Zatem wyobraźmy sobie czas pruskiej dominacji, mocno akcentowanej w kulturze i życiu stowarzyszeniowym Miasteczka (urzędowo nazwanego wówczas Gnesen, a w sercach Wielkopolan i niektórych Niemców – Gniezno). Jeszcze do wybuchu I wojny światowej mamy kilka lat. W Miasteczku raczej nie ma wrogości między sąsiadami, jednak Zygmunt Karpiński z Farnej 1, nie brata się zbytnio z Niemcami. Wie, że to przez nich, kiedy jedzie do ciotki w okolice Słupcy, oznacza, że jedzie za granicę. Zanim zajrzymy do wspomnień spisanych przez skauta sprzed I wojny światowej, przypomnijmy sobie, gdy z Gniezna za granicę, do Słupcy lub Pyzdr, się wybierał.
Ruble nabywało się w Gnieźnie u Żyda Königsbergera, który przy ulicy Farnej miał sklep z mąką, kaszą, olejem i innymi artykułami spożywczymi pochodzącymi z własnego jego gospodarstwa w powiecie witkowskim. Königsberger załatwiał interesy finansowe prowadząc, jak sobie szeptano, różne lichwiarskie transakcje. Udzielał pożyczek na wysoki procent, przyjmował też lokaty pieniężne przynoszone przez klientów, którzy zachęceni wysokim oprocentowaniem, okazywali mu większe zaufanie niż odpowiedzialnym, polskim bankom ludowym. Był to jeden z ostatnich przykładów wymierających generacji żydowskich, drobnych bankierów prywatnych. Kasa Pożyczkowa w Gnieźnie, podobnie jak inne Banki Ludowe, nie trudniła się kupnem i sprzedażą obcych walut, zbyt nikły był w tej dziedzinie obrót. Trzeba było zatem korzystać z kantoru Königsbergera i do niego mnie ojciec przed wyjazdem posyłał. Gdy więc zgłaszałem się do tego kantoru po 5 czy 10 rubli, siedząc w wygodnym fotelu, stara żona Königsbergera wyszukiwała egzemplarz Berliner Boersen Courier, odnajdywała w nim ostatni kurs rubli na giełdzie berlińskiej i mozolnie obliczała przypadającą w markach i fenigach należność. Po czym sam właściciel kantoru kontrolował prawidłowość dokonanego przez żonę obliczenia i wręczał, wyjęte z dużej żelaznej szuflady, bilety rublowe i bilon kopiejkowy – opisywał, przy okazji wyjazdów do rodziny pod Słupcę, Zygmunt Karpiński.
To rzecz jasna opis tylko jednej strony tła, w którym rodziły się w Wielkopolsce tendencje narodowe, a raczej po prostu poczucie tożsamości. Jak wyglądał dryl pruski i kulturkampf większość z nas uczyła się na lekcjach historii. Lokalnie bywało różnie, natomiast pruskie tendencje centralne, dociskały Polaków. To jednak wzmagało dążenia wolnościowe. I przyznajemy za Karpińskim, że czasami niechęć do zmian i wzgląd praktyczny, chroniło niektóre symbole.
Miejscowe władze zachowały dawny herb miasta, a Orzeł Polski figurował nawet na guzikach policjantów, aż do ostatnich lat pruskiego panowania – pisał w swojej książce Zygmunt Karpiński.
Pochylmy się nad wspomnieniem opracowaniem na podstawie świadectwa tamtego czasu. Wspomnienia pisane po latach, bo w 1976 roku, będą wymagały krytyki źródeł, kwerendy i weryfikacji zanim trafią do naszego reportażu. To, co publikujemy dziś, może być zaczynem i inspiracją. W tekście padają nazwiska, być może Waszych krewnych, piszcie na jaroslaw.mikolajczyk@muzeumgniezno.pl Biorąc pod uwagę, że korzystamy z maszynopisu, mimo że to oryginał, mogą zdarzyć się literówki lub przekręcone imiona czy nazwiska - wdzięczni będziemy za wszelkie uwagi.
Dzieje Skautingu i Drużyny Lech - Władysław Machowicz i St. Włodarczyk
Ważniejsze fragmenty do historii!
Bujnie krzewił się duch narodowy w latach 1911-14 wśród młodego pokolenia prastarego Grodu Lecha. Im silniejszy był ucisk władz pruskich, tym większy był wysiłek społeczeństwa polskiego, by młodzież swoją wychować na dobrych obywateli – Polaków. Młodzież polska w Gnieźnie skupiała się w organizacjach, takich jak Towarzystwo Samopomocy Naukowej, Towarzystwo Sokół, Towarzystwo Śpiewacze, Towarzystwo Terminatorów. Największą jednak rolę, by świadomie i w narodowym duchu wychowywać, odegrało Towarzystwo Samopomocy Naukowej. Przewodniczącym organizacji był wówczas urzędnik banku Piotr Sebel. Pozyskał do współpracy wielkich patriotów i świetnych opiekunów młodzieży: świętej pamięci księdza prałata Józefa Prądzyńskiego, świętej pamięci doktora Trepińskiego, świętej pamięci redaktora Szmaciela, adwokata Antoniego Karpińskiego (ojciec, wspomnianego przez J. Mikołajczyka wcześniej, Zygmunta Karpińskiego, członka Towarzystwa im. Tomasza Zana – przypis redakcji), świętej pamięci doktora Jurka i żyjącego jeszcze profesora Błażaka (żyjący w czasie powstawania wspomnień, czyli w 1976 roku – przypis redakcji). W Towarzystwie zdołano zjednoczyć około 250 czynnych, narodowo uświadomionych członków.
Towarzystwo Samopomocy Naukowej miało dwa tajne pododdziały, a mianowicie: Szkołę Polską, mieszczącą się w tzw. „salce tumskiej” na Wzgórzu Lecha, oraz Kółko Oświatowe im. Tomasza Zana. W roku 1912, wśród działaczy Towarzystwa Samopomocy Naukowej, powstała myśl stworzenia trzeciego tajnego pododdziału – Skautingu Polskiego. Idea skautowa szybko przyjęła się wśród młodzieży gnieźnieńskiej. Liczba kandydatów narastała. Zapał w młodych rozpierał dumę w piersi, rosła liczba kadry. Ksiądz prałat Prądzyński zostaje sternikiem Towarzystwa Pomocy Naukowej, a Piotr Sebel ujmuje w ręce organizacje i wyszkolenie kadry skautowej (w październiku 1018 roku, tuż przed zajęciem koszar w Jarocinie, współtworzył także organizację „Jedność” – przypis redakcji). Ze względu na władze pruskie, tajny skauting nie mógł już być pododdziałem jawnego Towarzyszenia Samopomocy Naukowej, dlatego 10 marca 1913 roku, w dobie największego nasilenia prześladowań Polaków przez władze pruskie, powstała w Gnieźnie samoistna drużyna skautowa. Inicjatorami założenia drużyny byli ksiądz prałat Prądzyński, ówczesny proboszcz parafii świętego Michała, dr Trepiński (Ignacy Trepiński przez lata w jego mieszkaniu, przy rogu Wawrzyńca i Czystej, mieściła się tajna biblioteka towarzystwa Tomasza Zana – przypis redaktora), doktor Jurek, ksiądz proboszcz Skonieczny (autor między innymi książki „Kościół św. Krzyża w Gnieźnie” wydanej w 1916 roku u J.B. Lange przy gnieźnieńskim Rynku – przypis redaktora). Założycielem drużyny był także Piotr Sebel, obecnie zamieszkały na Śląsku (ta informacja dotyczy lat 70. XX wieku – przypis redaktora). W organizowaniu pomocni byli: Stefan Larek, Stanisław Szymczak, Cieślewicz. Dla odwrócenia uwagi policji pruskiej, dano drużynie nazwę „klubu sportowego”, lecz prawdziwe jej brzmienie było Pierwsza Gnieźnieńska Drużyna Skautowa. Jako patrona obrano sobie postać mityczną – Lecha, założyciela naszego grodu. W ten sposób, twórcom organizacji, udało się uniknąć prześladowań ze strony władz pruskich. Pierwszych członków zwerbował pośród chłopców zaufanych Towarzystwa Samopomocy Naukowej i Terminatorów, oraz Towarzystwa Sokół. Młodzież ta, zahartowana już ideowo i społecznie, miała stać się pierwszą kadrą czynnych organizatorów i instruktorów skautingu polskiego w Gnieźnie.
Pierwsza kadra liczyła około 30 członków, a byli to: Krysiński Józef, Makowski Franciszek, Nowaczyk Stanisław, Pałasik Czesław, Harwaziński Józef, Tomaszewski Stanisław, Śliwiński Mieczysław, Promiński Ludwik, Babst Leon, Juraszek Wacław, Pniewski, Ciemnoczołowski Stanisław, Kaczmarek Stefan, Wojciechowski Stefan, Szymański Stanisław, Pawlak Aleksander, Bombrys Józef, Kuś Michał, Kosiorkiewicz Alojzy, Kuś Jan, Konieczny Kazimierz, Kamiński Stanisław, Pikiel Marian, Machowicz Władysław.
Wymieni członkowie, podzieleni na grupy, w godzinach wieczornych, potajemnie uczęszczali na lekcje instruktorskie nowo założonej, tajnej organizacji skautowej. Jedna grupa zbierała się u druha Sebla przy ul. Warszawskiej, inna zbierała się u druha Szymczaka przy ul. Farnej. Pod osobistym kierunkiem Sebela, cała czwarta drużyna zbierała się każdej niedzieli lub święta poza miastem, najczęściej na Dalkach ćwicząc zasady musztry, tropienie terenowe i służbę wywiadowczą. Drużyna zbierała się też na pogadanki religijno-społeczne na plebanii u księdza Prądzyńskiego i w „salce tumskiej”, gdzie odbywały się lekcje pisowni języka polskiego oraz historii Polski. Wykładowcami byli ksiądz proboszcz Skonieczny, zecer Takiński, redaktor Różański i Sebel. Chociaż policja pruska bardzo interesowała się drużyną harcerską, to jednak praca organizacyjna raźno postępowała naprzód. Młodzież niezrzeszona, stojąca jeszcze na uboczu, zachęcana przez członków drużyny, garnęła się w szeregi. Z końcem 1913 roku, drużyna liczyła już około 65 osób.
Społeczeństwo polskie, widząc zbiorowy oraz zdrowy odruch moralny i społeczno-narodowy, już od pierwszych chwil bardzo życzliwie ustosunkowało się do idei skautowej. Najlepszym tego dowodem jest to, że na każdorazowe obchody świąt narodowych lub akademii, zapraszano do współpracy skautów. W 1914 roku, Pierwsza Drużyna liczyła już około 100 druhów, a praca raźno szła naprzód w kierunku oświatowo-kulturalnym i wyszkolenia technicznego. Drużyna rozwijała się pomyślnie w swojej pracy do sierpnia 1914 roku, do wybuchu I wojny światowej. Wtedy władze pruskie zawiesiły pracę wszystkich polskich organizacji w całym mieście – czytamy we wspomnieniach Władysława Machowicza, jednego z pierwszych druhów I Gnieźnieńskiej Drużyny Skautowej im. Lecha.
Jak to bywa ze wspomnieniami, uzupełnieniem są materiały przygotowane przez Ryszarda Polaszewskiego na 105. rocznicę ruchu skautowego w Gnieźnie. Przed zawieszeniem, a raczej zejściem do konspiracji, I Drużyna Skautów z Gniezna złożyła przyrzeczenie harcerskie. Członkom, w czerwcu 1914 roku, udało się nawet uczestniczyć w Zlocie Skautów Wielkopolskich w Głuszynie. Zważywszy na sytuację geopolityczną Polski, samo powstanie ruchu skautowego w Gnieźnie (około 1913 roku, czyli niespełna 5 lat po pierwszym obozie na świecie, jaki zorganizował generał Robert Baden-Powell), jest wydarzeniem sytuującym Gniezno wysoko w historii polskiego Skautingu. Jubileusz 110. rocznicy zbliża się szybkimi krokami, dlatego na pewno ponownie sięgniemy do opracowania na podstawie wspomnień druha Władysława Machowicza. W nich jest sporo historii naszych ojców i dziadków.
Jarosław Mikołajczyk
Wykorzystano:
Dzieje Skautingu i Drużyny Lech w Gnieźnie – druk wewnętrzny Komisji Historycznej ZBOWiD – wspomnienia Władysława Machowicza opracowane przez St. Włodarczyka, Gniezno 1976 rok.
Wsparcie:
Ryszard Polaszewski, materiały na 105. rocznicę gnieźnieńskiego skautingu.
Dane kontaktowe
Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnieul. Kostrzewskiego 1, 62-200 Gniezno
t: 61 426 46 41
e: sekretariat@muzeumgniezno.pl
NIP: 784-10-10-561, REGON: 639755382
PKOBP Oddział 1 w Gnieźnie
PL 16 1020 4115 0000 9402 0004 0816
Wycieczki, zajęcia muzealne, zwiedzanie indywidualne:
t: 61 426 46 41 w. 210
e: rezerwacje@muzeumgniezno.pl